Koledzy
germaniści, czy wiecie, jakie "e" powinno się poprawnie
wymawiać w słowie Mecklemburg? OK, może i wiecie, ale być może nie
wiecie dlaczego akurat przez długie "e" (tak jak na przykład w słowie
Mehl). Aby się tego dowiedzieć, wystarczy przeczytać
polecaną przeze mnie książkę. Albo chociażby kliknąć na link do
blogu jej autora.
Autorem, o którym tu mówię jest Bastian Sick (Tak na marginesie, ciekawe czy wiecie jak się powinno wymawiać to nazwisko...?) W elektronicznym wydaniu "Spiegla" prowadzi on już od 2003 roku kolumnę o nazwie "Zwiebelfisch" pisaną stylem bloga. Omawia tam najbardziej powszechne błędy występujące we współczesnym języku niemieckim. Przygląda się trendom, analizuje tendencje i nawyki - te dobre i te złe. Robi to przy tym w przystępny, i przeważnie dość zabawny sposób używając zawsze nienagannego pod względem formy i stylu języka. Swoje rozważania z tej internetowej kolumny wydał także w książce o przewrotnym tytule "Der Dativ ist dem Genitiv sein Tod".
Do tej pory ukazało się już kilka części tego żartobliwego, ale jednocześnie bardzo fachowego poradnika językowego. Ja miałem okazję przeczytać część drugą. To tam znalazłem wyjaśnienie, jak wymawiać nazwę Mecklemburg. Myślę, że będę to pamiętał już zawsze, bo wyjaśnienia pana Siecka zapadają głęboko w pamięć. Głównie dlatego, że zawsze zawierają próbę odpowiedzi na pytanie "Dlaczego?". Sick stara się nie tylko wytłumaczyć jaka forma jest poprawna, ale omawia też przyczyny zmian w substancji języka niemieckiego, które dzieją się na naszych oczach. Swoim tonem zaprawionym drwiną stara się napiętnować tych, którzy bezmyślnym powielaniem błędnych form i konstrukcji przyczyniają się do jego zachwaszczenia.
Dzięki
racjonalnemu opisowi procesów zachodzących we współczesnym języku
niemieckim kolejne części artykułów "Zwiebelfischa" w
formie książkowej stały się bestsellerami. Oto przykład, w jaki
sposób autor odpowiada na pytania od czytelników:
Bardzo
daleko jest tym króciutkim rozdziałom Sicka do
gramatycznych ksiąg wszelkiej maści. Język przedstawiony przez niego przestaje być nagle nudnym zbiorem zasad i wyjątków,
a staje się tworem żywym, zmiennym, pulsującym... po prostu pasjonującym. Książkę
przeczytałem jednym haustem i już rozglądam się za pozostałymi
częściami.
Jeśli
chcecie sami przekonać się o skuteczności porad językowych
"Zwiebelfischa", sprawdźcie pod tym adresem:
A
jeśli kiedyś natraficie na wydanie książkowe - możecie spokojnie
wydać na nie swoje zaoszczędzone kilka ojro. Choćby po to, żeby
po jej przeczytaniu rozwiązać niełatwy test ze znajomości zasad
języka niemieckiego. Poprawna odpowiedź na większość pytań da
wam prawdziwą satysfakcję, że potraficie coś, czego wielu rodaków
Goethego niestety nie potrafi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz