Zachowanie na punkty


Koniec semestru czy roku szkolnego to we wszystkich szkołach tradycyjnie czas wystawiania ocen. Nie lubią tego okresu uczniowie, nie przepadają za nim nauczyciele. Ci pierwsi, ponieważ zwykle mają mniej lub bardziej uzasadnione pretensje o nieadekwatność otrzymanej oceny w stosunku do zdobytej wiedzy, opanowanych umiejętności, włożonej pracy czy posiadanych ambicji. Ci drudzy, ponieważ często sami mają wiele wątpliwości co do sensu oceniania całokształtu funkcjonowania ucznia w szkole przy pomocy jednej cyferki.

Wystawianie cenzurek za zachowanie budzi w każdej społeczności szkolnej szczególne emocje. O ile oceny z przedmiotów oparte są o coraz dokładniej skodyfikowane zasady, w których znajdziemy informację o ocenianych formach aktywności, procentowych skalach punktów czy wadze ocen cząstkowych, o tyle ocenianie zachowania ucznia - choć w teorii też prowadzone przecież w oparciu o szereg dokumentów takich jak statut szkoły czy rozporządzenie MEN w sprawie warunków i sposobu oceniania, klasyfikowania i promowania uczniów - bardzo często funkcjonuje jak klasyczny system uznaniowy. W systemie uznaniowym liczy się zaś nie stopień respektowania przez ucznia zasad współżycia społecznego i norm etycznych oraz wypełniania obowiązków określonych w statucie szkoły, lecz obiegowe opinie, sympatie i antypatie, osobiste przekonanie nauczyciela, a czasami jakiś jednostkowy incydent rzucający cień na szkolną reputację ucznia.

W tak funkcjonującym systemie oceny zachowania pojedyńczemu uczniowi bardzo trudno jest wyrwać się z okowów stereotypowego postrzegania go przez nauczycieli. Ocena zachowania traktowana jako etykietka, która prawie nierozerwalnie związana jest z imieniem i nazwiskiem ucznia, nie może prawdziwie motywować go do pracy nad sobą. Dodatkowy zamęt wprowadzają stare nawyki nauczycieli, którzy często pozwalają na interferencję oceny zachowania i ocen z przedmiotów. A przecież taki proceder stoi w jawnej sprzeczności z wymienionym wyżej rozporządzeniem, gdzie czytamy: "Oceny klasyfikacyjne z zajęć edukacyjnych nie mają wpływu na ocenę klasyfikacyjną zachowania.", zaś nieco dalej: "Ocena klasyfikacyjna zachowania nie ma wpływu na oceny klasyfikacyjne z zajęć edukacyjnych".

W szkołach zapisy te bywają ignorowane, a uczniowie, którzy niezbyt wysoko oceniani są za swoje postępy wyników w nauce automatycznie otrzymują także niższe oceny zachowania. Podświadomie stosowany jest tutaj pozornie tylko logiczny ciąg argumentów, że skoro dany uczeń ma niskie oceny z przedmiotów, to oznacza, że "nie wywiązuje się z obowiązków ucznia", a to w konsekwencji znaczy także, że fakt ten musi negatywnie wpłynąć na jego ocenę zachowania. Podejmując takie rozumowanie zapomina się jednak o tym, że wpływ na niskie oceny z przedmiotów mogą mieć i często mają o wiele bardziej złożone czynniki niż tylko oklepane niewywiązywanie się z obowiązków ucznia. My nauczyciele wiemy nazbyt dobrze, że uczeń z małym przyrostem wiedzy i umiejętności, który wyraża klasyfikacyjna ocena z przedmiotu, potrzebuje raczej wsparcia i większej motywacji do pracy niż dodatkowego ciosu w postaci niższej oceny zachowania.

Chcąc zerwać z opisanym powyżej mało obiektywnym sposobem wystawiania tej jakże ważnej oceny, postanowiliśmy dwa lata temu w naszym gimnazjum wprowadzić punktowy system oceny zachowania.

Nie jest celem tego artykułu szczegółowe opisywanie wspomnianego systemu. Zainteresowanych czytelników odsyłam na szkolną stronę internetową (www.mrat..pl), gdzie można się z nim zapoznać. W największym skrócie można powiedzieć, że punktowy system oceny zachowania polega na przydzielaniu uczniowi według wcześniej wypracowanych kryteriów punktów dodatnich za pozytywne przejawy zachowania, a ujemnych za przejawy negatywne. Na koniec semestru punkty zostają podliczone, a uczeń otrzymuje ocenę uzależnioną od tego, w jakim zakresie skali znajdzie się jego zdobycz punktowa za dany semestr.

W roku szkolnym 2009/2010 system ten był w naszym gimnazjum wstępnie testowany i funkcjonował jedynie jako forma pomocnicza, a ustalanie oceny zachowania odbywało się jeszcze w tradycyjny sposób. W kolejnym roku szkolnym, po drobnych korektach, system punktowy p konsultacjach z uczniami i rodzicami został zatwierdzony jako jedyny obowiązujący sposób ustalania oceny zachowania.

Klasyfikacja śródroczna, a następnie końcoworoczna, które były przeprowadzone według nowych zasad stanowiły dla nas pierwszą prawdziwą próbę odpowiedzi na pytanie, czy system punktowy ma większą moc motywującą niż system tradycyjny i czy dzięki niemu uczniowie naszej szkoły będą lepiej docenieni za swoją pracę i swoją postawę.

Ogólne wyniki klasyfikacji śródrocznej pozwoliłem sobie przedstawić za pomocą wykresu z porównawczą prezentacją analogicznych wyników kolejnych klasyfikacji śródrocznych i końcoworocznych, czyli ostatnich czterech semestrów. Literka P oznacza klasyfikację półroczną.



Już na pierwszy rzut oka widoczna jest większa polaryzacja ocen zachowania: zmniejszyła się liczba ocen z przedziału środkowego (dobrych, poprawnych i nieodpowiednich), a zwiększyła liczba ocen z przedziałów zewnętrznych (wzorowych, bardzo dobrych i nagannych). Ważną informacją zwrotną było dla nas stwierdzenie faktu, że większy odpływ uczniów z środkowego zakresu ocen nastąpił "w górę" niż "w dół". Liczba najwyższych i najniższych ocen zwiększyła się, ale przy porównaniu ocen z końca roku "wzorowych" jest o 10% więcej, podczas gdy "nagannych" o 8%. Jeśli doliczymy jeszcze wzrost liczby ocen bardzo dobrych o 2% i zmniejszenie się liczby "nieodpowiednich" o 2%, to zrozumiemy, dlaczego przebieg linii trendu zaznaczonej na tym wykresie jest korzystniejszy niż w roku poprzednim.

Jak widać nawet bardzo pobieżna analiza pozwala nam stwierdzić, że system punktowej oceny zachowania zaczął dawać pierwsze pozytywne efekty. Nie może to w żadnym razie oznaczać obwieszczenia sukcesu, przyznania sobie nagród i spoczęcia na laurach. Na razie laury nie są bowiem jeszcze zbyt okazałe, zaś zmiana uwidoczniona na przedstawionym wykresie pokazuje jedynie, że w punktowym systemie oceny zachowania drzemie naprawdę duży potencjał do motywowania działań uczniów i aktywizowania ich do pracy nad sobą.

Wartościami dodanymi tego systemu jest to, że uczeń jest cały czas świadomy, w jakim przedziale ocen się znajduje i przez cały czas może sam moderować swoją aktywność. Uczniowie chętnie podejmują dodatkowe działania na rzecz klasy czy szkoły, jeśli widzą, że są one doceniane - w postaci punktów zasilających ich konto. Podnosi to ich samoocenę i sprzyja kształtowaniu postaw autonomicznych. Uczniowie mają świadomość, że ocena ich zachowania zależy tylko i wyłącznie od ich aktywności, inicjatywy i chęci.

Ocena wystawiona z punktów jest zatem bardziej obiektywna, ponieważ składa się na nią aktywność ucznia w całym semestrze, zaś punkty przydzielają wszyscy nauczyciele, a nie tylko wychowawcy. Wychowawcy klas podczas dyskusji na temat skuteczności nowych zasad oceniania wyrażali zadowolenie, że dzięki punktom wpisywanym przez innych nauczycieli ich wiedza o własnych wychowankach jest znacznie obszerniejsza i pełniejsza, a z ich pleców zdjęte zostało ciężkie jarzmo decyzji.

Po wprowadzeniu systemu punktowego po raz pierwszy w historii szkoły zauważony został całkowity rozdział oceny zachowania i ocen za postępy edukacyjne. Znaczącymi dowodem niech będzie przypadek ucznia, który wprawdzie z jednego z przedmiotów otrzymał na semestr ocenę niedostateczną, ale jego zachowanie zostało ocenione jako wzorowe. Wykazały to ewidentnie punkty dodatnie zbierane przez niego w ciągu całego semestru. Doceniona została przede wszystkim jego olbrzymia aktywność na rzecz społeczności szkolnej i angażowanie się w akcje charytatywne.

Można zadawać sobie pytanie, czy gdyby klasyfikacja przeprowadzona została według starego systemu, uczeń ten miałby takie same szanse na najwyższą notę ze sprawowania. Czy też obowiązująca w wielu szkołach formułka o "niewłaściwym stosunku do obowiązków szkolnych" wykrzywiłaby jego wizerunek?

Punktowy system oceny zachowania wszedł z nami w kolejny rok szkolny. Dziś po dwóch latach doświadczeń używamy tego systemu bez emocji - jak zwykłego narzędzia potrzebnego w tak niewdzięcznym choć koniecznym procesie oceniania. Znamy to narzędzie coraz lepiej i coraz skuteczniej umiemy je wykorzystywać. My nauczyciele, aby motywować uczniów do pożądanych przez nas postaw w zachowaniu, a nasi uczniowie, żeby wreszcie otrzymać od niezbyt kochanego przez siebie systemu edukacji tak przyjemnie brzmiącą informację zwrotną: jesteś dla nas wzorem. Nawet jeśli nie masz samych piątek.

Robert Kolebuk
Gimnazjum im. Macieja Rataja w Żmigrodzie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz