Oswoić TIK w polskiej szkole

Pod koniec listopada 2010 Centrum Edukacji Obywatelskiej przy udziale "Gazety Wyborczej" zorganizowało w Warszawie debatę pod tytułem "Szkoła 2.0". Jako jeden z moderatorów programu "Szkoła z klasą 2.0" miałem okazję wziąć w niej udział i posłuchać, w jaki sposób eksperci z dziedziny technik informacyjno-komunikacyjnych widzieliby stosowanie ich w polskiej oświacie Anno Domini 2010.

W tym roku szkolnym CEO rozpoczęło całkiem nową edycję dobrze już znanego w polskich szkołach programu "Szkoła z klasą". Obecna edycja tego programu obok swojej tradycyjnej nazwy ma jeszcze kwatyfikator "2.0". Jest to oczywiste nawiązanie do określenia WEB 2.0, pod którym rozumie się inny, nowoczesny sposób na tworzenie serwisów i stron internetowych. WEB 2.0 oznacza większy udział użytkowników w tworzeniu treści stron www. Oznacza interaktywność i angażowanie się dużej ilości użytkowników we współtworzenie serwisów www. Sztandarowymi przykładami trendów WEB 2.0 są strony oparte o mechanim wiki, blogi czy portale społecznościowe.

Wspomniana na początku debata stanowiła próbę diagnozy polskiej edukacji w kontekście skutecznego stosowania w szkołach TIK. Ze względu na mnogość uczestników debaty oraz różnorodność środowisk, z których przybyli, trudno było nadać naszym rozmowom uporządkowany charakter. Chaos tej debaty był niejako wpisany w jej program. Poruszane były zagadnienia dotyczące strony finansowej, organizacyjnej, technologicznej i kompetencyjnej. Dyskutanci próbowali dociec, gdzie tak naprawdę leży przepis na nowoczesną szkołę, która idzie z duchem czasu, poprzez swoją niepotrzebną pryncypialność nie popada w śmieszność i nie staje się skansenem minionych epok w edukacji.



Duża część dyskusji dotyczyła spraw związanych z wyposażeniem lub doposażeniem szkół, czyli spraw czysto technologicznych. Rozmówcy podkreślali, że bez odpowiedniego sprzętu nie jest możliwe, aby szkoła dotrzymała kroku rzeczywistości pozaszkolnej, gdzie technologie informacyjno-komunikacyjne obecne są na każdym kroku, gdzie traktowane są jako coś zupełnie normalnego, gdzie wręcz trudno od nich uciec. Próbowano określić standardy minimalnego wyposażenia szkoły w sprzęt komputerowy i multimedialny, szukano źródeł dofinansowania takich inwestycji, podawano konkretne przykłady z konkretnych szkół czy gmin.

Mnie osobiście bardziej od wątku technologicznego zainteresował wątek mentalno-kompetencyjny, czyli uwagi dotyczące tak zwanego podejścia do TIK w szkole i umiejętność sensownego jej wykorzystania. Moim zdaniem próby wprowadzenie TIK do szkoły drogą technologiczną czyli sprzętową zawsze skończą się porażką lub częściową porażką, ponieważ każda szkoła ma inne potrzeby, możliwości, inną bazę i inną kadrę nauczycielską. Dlatego aby nauczyć szkoły pełnego wykorzystywania TIK, wyjść należy nie od technologii, bo w tej mierze szkoła zawsze będzie o pół kroku z tyłu w stosunku do świata zewnętrznego.

Zacząć należy od zmiany nastawienia szkoły (czyli organów prowadzących, dyrektorów, nauczycieli) do technologii. Szkoła powinna robić wszystko, aby TIK były w jej murach traktowane zupełnie normalnie, żeby nie otaczać TIK odium półlegalności, niepewności, zagrożenia dla edukacyjno-wychowawczych działań szkoły. O zagrożeniach ze strony TIK oczywiście należy mówić, ale tak samo jak mówimy o zagrożeniach płynących z zanieczyszczenia środowiska, wzrastającego ruchu na drogach, czy braku aktywności ruchowej w życiu codziennym - mówić rzeczowo i bez demonizowania. Moim zdaniem uczniowie powinni w murach szkoły mieć jak najbardziej otwarty dostęp do osiągnięć technologicznych.

Poza pozytywnym nastawieniem do TIK drugim istotnym czynnikiem jest rozwój kompetencji nauczycieli - poprzez pokazywanie inspirujących przykładów, poprzez zespołową realizację projektów szkolnych i pozaszkolnych, poprzez udział w konkursach, poprzez wymianę doświadczeń na portalach i platformach e-learningowych. Dopiero wychodząc od kompetencji i zdefiniowanych potrzeb konkretnego nauczyciele w konkretnej szkole można inwestować w sprzęt, bo tylko wtedy będziemy mieli świadomość, że nasz sprzęt będzie wykorzystywany regularnie i optymalnie.

Na tym obszarze szkoła może bez trudu wyprzedzić tzw. środowisko pozaszkolne, gdzie wykorzystywanie TIK sprowadza się przeważnie do standardowych działań w sieci lub przy pomocy telefonu komórkowego. Natomiast kompetentny nauczyciel może swoim uczniom (często sceptycznie nastawionym do możliwości technologicznych szkoły) pokazać, że świadomość celu, odpowiednie zaplanowanie działań i kreatywność mogą dać fantastyczne wyniki, nawet jeśli pracujemy na gorszym sprzęcie niż ten, który uczniowie mają w domach.

Zaczynając od zakupu sprzętu ryzykujemy sytuację przeinwestowania, kiedy zakupiony sprzęt jest wykorzystany zaledwie w kilku procentach, a zanim rezultatem jego użytkowania będzie wzrost realnych kompetencji u nauczycieli (i ich uczniów), sprzęt stanie się przestarzały.

Świadomość podziału problemów we wdrażaniu w polskich szkołach TIK na te związane z technologią (czyli sprzętem) oraz te związane z kompetencjami (czyli umiejętnością skutecznego wykorzystywania) to dla mnie najważniejsze osiągnięcie tej debaty.

Program "Szkoła z klasą 2.0" wkracza w decydującą fazę, podczas której uczestnicy (nauczyciele wraz ze swoimi klasami) będą realizowali projekty edukacyjne z wykorzystaniem technik informacyjno-komunikacyjnych. Po zakończeniu programu warto będzie przyjrzeć się raz jeszcze, jakie skutki przyniosło to oswajanie TIKu w polskich szkołach.

Robert Kolebuk
nauczyciel w Gimnazjum im. Macieja Rataja w Żmigrodzie

***********************************

Zdjęcie: Alicja Pacewicz (CEO) i Piotr Pacewicz (Gazeta Wyborcza) prowadzą debatę "Szkoła 2.0"






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz